10 czerwca 2014

Rozdział 4."Forever this way."

Caroline przyjechała po piętnastu minutach i zaczęła swój monolog:
-Caroline,co się stało?Dlaczego oni...?-dziewczyna przerwała mi w połowie zdania.
-Więc tak.Ja prosiłam Nick'a i Elijah'ę by przeżucili się na krew z woreczków i nie mordowali ludzi,natomiast oni się zbuntowali,a żeby pokazać mi naszą prawdziwą naturę zaczęli zabijać.-Care tłumaczyła nam coś jeszcze,ale ja całkowicie się wyłączyłam.

Elena mnie w ogóle nie słucha.-Usłyszałam w swojej głowie głos mojej przyjaciółki.

Elena tak seksownie wygląda w tej sukience.-głos Damon'a.Wyszłam z domu i poszłam przez las w kierunku cmentarza na,którym zostali pochowani moi rodzice.Usiadłam na trawie na przeciwko nagrobka moich rodziców i zaczęłam rozmyślać,lecz cały czas nie dawała mi spokoju jedna myśl:

Elena.-Tak jakby ktoś mnie wołał.
-Elena?-zawołał Damon.Odwróciłam się i zobaczyłam go pochylającego się nade mną.
-Co się stało?-zapytał Salvatore.
-Nic.-odpowiedziałam.

Kłamie.-pomyślał Damon.
-Mów,co jest?-rozkazał.
-Sama nie wiem.Słyszę w głowie...hmmm...Pomyśl coś,ale nie mów tego głośno.-powiedziałam.

1864.
-1864.-rzekłam.
-Ale jak ty...?-był zaskoczony.
-Nie wiem.-powiedziałam i popatrzyłam na niego.Nagle usłyszałam coś (nie chcecie wiedzieć co) i uderzyłem go lekko w ramię.
-Ej...Za co?-zapytał.
-Za te myśli.-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Teraz to muszę się pilnować.-mruknął.-Chodźmy już do domu.-zgodziłam się i poszliśmy do pensjonatu.Gdy wróciliśmy nikogo nie zastaliśmy,Damon musiał załatwić jakieś sprawy więc też wyszedł.Braci Salvatore nie było do wieczora.Kiedy już zasypiałam usłyszałam,że ktoś wchodzi do pensjonatu.Zeszłam na dół i zobaczyłam Damon'a i Stefana kompletnie pijanych.
-Cześć,skarbie.-powiedział starszy Salvatore.Ja tylko wskazałam palcem na schody,a Damon zrozumiał i poszedł do naszej sypialni.Postanowiłam,że będę dzisiaj spała w swoim pokoju.Jako,że przebywam tu często mam swój pokój.Położyłam się i natychmiast zasnęłam...Obudziłam się o wpół do 10.Wstałam i udałam się do łazienki,a po drodze wejrzałam do sypialni.Damon'a nie było w łóżku,w ogóle nie było go w pokoju.Poczułam na swoim karku delikatne wargi.Obróciłam się i pocałowałam Salvatore'a.Otworzyłam oczy i zobaczyłam,że to nie Damon'a całuje lecz Stefana.Szybko przestałam go całować,ale usłyszałam ten głos.

Jak ona mogła mi to zrobić?-To był Damon,który patrzył na mnie oczami pełnymi bólu.
-Damon,poczekaj!-krzyknęłam.
-Czego jeszcze ode mnie chcesz?Jesli chcesz moje serce tak jak obiecałem,to proszę bardzo weź je sobie.-powiedział.W mojej głowie zakodowałam jedną myśl-opuszczenie Mystic Falls.Nie chcę być jak Katherine.Wybiegłem z domu i pobiegłam do Caroline.Gdy byłam już pod domem przyjaciółki zapukałam do drzwi,a ta je otworzyła.Weszłam do środka i opowiedziałam jej o całym zajściu.Care zaczęła mnie pocieszać,lecz nie popierała mojej decyzji o wyjeździe.Nazajutrz pożegnałam się z wszystkimi i wyjechałam.
Ukradłam jakieś Ferrari z salonu i ruszyłam przed siebie.Po długiej trasie zatrzymałam się na stacji benzynowej.Podeszłam do kasjera i spojrzałam na plakietkę.
-Hej,Mike.Jestem Elena.-powiedziałam podając mu rękę.
-Hej...-powiedział niepewnie.
-Powiesz mi jak dostać się do NY?-zapytałam.
-Nowy York jest wokół ciebie.-to znaczyło,że jestem u celu.
-Gdzie mieszkasz?-zahipnotyzowałam go.
-Wall Street.-odpowiedział chłopak.
-Daj mi portfel,klucze i adres od mieszkania.-ten dał mi to o co prosiłam.-Teraz wszystko zapomnisz.-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.-Co zrobisz?-zapytałam dla pewności.
-O wszystkim zapomnę.-powiedział Mike.Wyszłam że stacji i ruszyłam z piskiem opon pod napisany na kartce adres.Kiedy weszłam do mieszkania okazało się,że jest to apartament w jednym z największych budynków w tym mieście.Tak,to wszystko znaczy,że stałam się zimną suką.Gdy się już rozgościłam poszłam na "małe" zakupy oraz po zapas krwi do najbliższego szpitala.Kiedy wróciłam do apartamentu schowałam woreczki do lodówki,a następnie ubrałam czerwoną sukienkę bez ramiączek,którą sięgała mi do połowy ud i czarne szpilki.Zjechałem windą na parter,wyszłam z budynku i wsiadłam do mojego ferrari,a potem pojechałam do jakiegoś klubu.Wypiłam szklankę burbona.Przypomniał mi się Damon.Uśmiechnęłam się sama do siebie.Nie!Nie mogę dopuszczać do siebie uczuć!
-Hej.-z zamyślenia wyrwał mnie głos jakiegoś mężczyzny.-Jestem Dylan.-mówiąc podał mi rękę.Uścisnęłam ją i też się przedstawiłam.
-Jesteś nowa?Nie widziałem Cię tu jeszcze.-zapytał Dylan.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Jesteś wampirem,prawda?-szepnął mi do ucha.
-Nie.-zaprzeczyłam.
-Czuję to.Jestem wilkołakiem.-oznajmił chłopak puszczając do mnie oczko.
-Hej.-powiedziała jakaś dziewczyna przysiadając się do nas.
-Hej,skarbie.-zwrócił się do dziewczyny.-Eleno,to jest moja dziewczyna Torey.-podałam dziewczynie rękę i od razu przypadłyśmy sobie do gustu.Okazało się,że dziewczyna jest hybrydą i zmienił ją Klaus za pomocą krwi Petrovej.W takim towarzystwie spędziłam resztę nocy.Do domu wróciłam nad ranem...Obudziłam się o 2 po południu.Weszłam do salonu i zobaczyłam,że na kanapie śpią Torey i Dylan.Po cichu otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam dwa woreczki z krwią.Przelałam je do dwóch szklanek.Wróciłam do salonu i pomachałam hybrydzie szklanka przed nosem,a ta natychmiast się obudziła.Podałam jej szklankę,a sama upijam jeden łyk ze swojego naczynia.
-Pije tylko świeżą krew.-powiedziała dziewczyna odstawiając szklankę na stół przed sobą.
-Wiesz co.Ja w zasadzie też.-powiedziałam i także odłożyłam szklankę na stół.Poszłam się przebrać i ruszyłyśmy z Torey na polowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz