27 sierpnia 2014

Rozdział 12."I love you so much,honey. "

Stefan:           ~*~

Siedziałem właśnie z szklanką whiskey na kanapie gdy otworzyły się drzwi wejściowe.Odwróciłem się i zobaczyłem Rebekhę.Wstałem,a wampirzyca rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować.
-Nareszcie w domu.-szepnęła tuląc się do mnie.

Klaus:               ~*~

Wszedłem do domu i od razu poszedłem na piętro.Otworzyłem drzwi do sypialni i zobaczyłem Caroline siedzącą przy oknie.
-Witaj,my sweet heart.-powiedziałem całując jej dłoń.
-Klaus!-wykrzyknęła podekscytowana dziewczyna rzucając mi się na szyję.Pocałowałem ją i przytuliłem mocno do siebie.-Nareszcie.-westchnęła Care.

Elena:              ~*~

-Damon?-zawołałam.
-Tak?-pojawił się obok w kilka sekund.
-Może pojedziemy na kilka dni do Vegas?-zaproponowałam.
-To dobry pomysł.-szepnął całując moją szyję.Odblokowałam myśli i wniknęłam do umysłu Damon'a.Myślał o pierwszych dniach po mojej przemianie i o naszych zaręczynach.
-Damon.-szepnęłam gdy zaczął rozpinać moją koszulę.Popatrzył na mnie,a ja pokiwałam lekko głową i uśmiechnęłam się.Pocałowałam go namiętnie kładąc ręce na jego ramionach.
-To kiedy jedziemy?-spytał gdy przestałam go całować.
-Możemy nawet dzisiaj.-odparłam.
-Ok.-mruknął i poszedł do sypialni.Po chwili wrócił z trzema torbami.
-Możemy już jechać?-zapytał ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
Westchnęłam tylko,zabrałam kilka woreczków krwi na drogę i wyszliśmy z domu.Gdy byliśmy na parkingu Damon chciał wsiąść do swojego auta,ale ja pokiwałam przecząco głową i wsiadłam do Ferrari.Salvatore usiadł obok mnie.Nie był zachwycony tym,że dzisiaj będzie pasażerem.Coś czuję,że przy najbliższej okazji zajmie moje miejsce.Po drodze nie rozmawialiśmy zbyt często.

Caroline:          ~*~

-Klaus?-szukałam go już od jakiejś pół godziny,ale nigdzie go nie było,a jak na złość zostawił telefon w domu.Nagle usłyszałam dzwonek telefonu.Odebrałam.
-Caroline?-usłyszałam głos Rebekhi.-Jest może gdzieś tam mój brat?-zapytała.
-Nie.Szukam go od pół godziny.Nigdzie go nie ma.Nie wziął też ze sobą telefonu.-powiedziałam.
-Oo.-szepnęła Rebekah.-Przyjedź szybko do posiadłości Salvatore'ów.-rozkazała i rozłączyła się.Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z piskiem opon.Jechałam szybko nie zważając na znaki.Dotarłam do celu w kilka minut.Wybiegłam szybko do środka i zobaczyłam tego samego łowcę,który chciał mnie zabić.A jednak mi się nie udało!Gwizdnęłam,a ten zwrócił wzrok na mnie.
-Rebekah,zadzwoń do Kola albo Elijah'y.-szepnęłam tak cicho,że mógł to usłyszeć tylko wampir.Rzuciłam się na chłopaka,ala ten okazał się szybszy niż ostatnim razem.Powalił mnie na podłogę i chciał już wbić kołek w moje serce,ale gwałtownie otwarły się drzwi.Do środka wbiegł Nick.Łowca próbował wbić kołek jeszcze raz.Udało mu się,ale na szczęście drewno nie dotknęło serca.Klaus odciągnął chłopaka ode mnie i rzucił nim tak,że ten wylądował na równoległej ścianie po czym podbiegł do niego i zaczął dusić.W pewnym momencie poczułam straszny ból w sercu.Z mojego gardła wydobył się stłumiony krzyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz