1 czerwca 2014

Rozdział 2."Porwanie"

Obudziłam się o 10.Damon już nie spał.Usłyszałam,że ktoś jest w łazience.Podeszłam do drzwi i zapukałam.
-Wejdź.-powiedział Damon.Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta.Jakim cudem Damon sam umiał zrobić taki bałagan.
-Kochanie,ale my nie mamy pokojówki.-powiedziałam.
-Nie martw się,posprzątam to.-mruknął.-Chodź do mnie.-Damon w tej chwili wylegiwał się w wannie.Weszłam do wody i położyłam się naprzeciw Damon'a.
-Dziękuję.-powiedział mój ukochany.
-Za co?-zapytałam.
-Uratowałaś mnie.Gdyby nie ty mój braciszek by mnie zabił.-oznajmił Damon.
-Po prostu Cię kocham i nie chciałam Cię stracić.-powiedziałam.
-Nie możesz tak ryzykować.Gdyby moja krew już nie działała,to ja stracił bym ciebie.-oznajmił.
-Damon.Zrobiłbyś to samo gdyby mi coś groziło.Prawda?-zapytałam.
-Tak,masz rację.-potwierdził.-Klaus zasztyletował Stefana.-rzucił Damon jak gdyby nigdy nic.
-Co?!-krzyknęłam.
-Nie chciałem Ci tego mówić,ale to nie Stefan Cię zabił.-oznajmił mój chłopak.
-Silas.-szepnęłam.Wiedziałam,że Stefan nigdy by tego nie zrobił.Popatrzyłam na Salvatore'a,ten tylko pokiwał twierdząco głową.
-Od kiedy Stefan...?-zaczęłam.
-5 miesięcy temu,gdy wszyscy myśleli,że Stef wyjechał do Buenos Aires.-odpowiedział Damon.Ja natomiast wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem.Wychodząc z łazienki udałam się do garderoby by się ubrać.Po południu Damon udał się do szpitala po zapas krwi.Gdy wrócił było już po 8.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym prędzej?-powróciłam do tematu z rana.
-Wiedziałem jak zareagujesz i wiem,że czujesz jeszcze coś do mojego brata.-powiedział chowając woreczki z krwią do lodówki.
-Jak możesz w to wierzyć po tym wszystkim co przeszliśmy?-krzyknęłam.
-Ja to widzę,Eleno.-Damon podszedł do mnie z zamiarem przytulenia mnie.Wyrwałam się z jego objęć i wybiegłam z domu.Udałam się w stronę nie znanego mi lasu.Nagle poczułam,że ktoś wstrzykuje mi coś w gardło.Zaczęłam się dusić i straciłam przytomność.Werbena-to była moja ostatnia myśl...
Gdy już się ocknęłam zauważyłam,że jestem w jakimś ciemnym pomieszczeniu,zasłony były zasunięte.Poczułam,że nie mam na palcu pierścienia.W pewnym momencie ktoś odsłonił zasłony,a mnie paliło słońce.Zaczęłam krzyczeć i się wyrywać,ale poczułam jeszcze większy ból.Najwyraźniej sznury były nasączone werbeną.Nagle ktoś zasłonił z powrotem okno.
-Jak się spało?-usłyszałam.
-Po co...?-nie miałam siły mówić,a co dopiero poruszać się.
-Chciałaś zapytać po co Cię porwałem,tak?-zapytał.Nagle postać wyłoniła się z ciemności i stanęła przede mną.
-Silas?-zapytałam szeptem.
-Tak kochanie.-odpowiedział i się zaśmiał.
-To przez ciebie!To przez ciebie jestem wampirem!-oskarżyłam go słabym głosem nadal ciężko oddychając.
-Och,droga Eleno.Przemieniłem Cię,bo potrzebuję Cię do swojego planu,a w to wchodzi także porwanie.-zaśmiał się.-Damon wczoraj zabił moją ukochaną.Moją Katherine.Teraz ty zginiesz za nią jeżeli twój ukochany nie przyjdzie Cię uratować.Albo ty,albo on.-wampir podszedł do mnie i przymierzał się do mojej szyi.Z początku myślałam,że chce mnie ukąsić.
-Damon wie,że tu jestem?-zapytałam już normalnym głosem.
-Nie wie gdzie Cię ukrywam,ale dziś się z nim spotkamy.

Damon:            ~*~
Eleny nie było już dość długo.Zaczynałem się martwić gdy nagle zawibrował mój telefon.Była to wiadomość.

"Elena jest ze mną.Spotkamy się dziś o 7 przy cassino *Gold cards*.
To za Katherine.Twój kochany braciszek Stefan."

Jeżeli ją tchnął to go zabiję.Spojrzałem na zegarek w telefonie-6:12.Wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu.Wpisalem do GPS-u nazwę cassyna i ruszyłem przed siebie.Po 40 minutach byłem na miejscu.Wszędzie wypatrywałem Eleny albo Silas'a.
-Witaj,Damon'ie.-powiedział za mną.Obróciłem się i ujrzałem sobowtóra mojego brat,a obok niego Elenę.
-Chodźmy może w jakieś ustronniejsze miejsce.-powiedziałem.Silas i Elenapodążyli za mną.Poszliśmy do jakiegoś opuszczonego magazynu.
-Puść Elenę.-rozkazałem.
-Nie tak prędko.Albo ty,albo ona.-powiedział sobowtór.Wampir wyciągnął pistolet z pociskami z drewna.Strzelił i trafił w moje ramię.Elena zaczęła krzyczeć i płakać.Jakimś cudem wyrwała się i podbiegła do mnie.Silas strzelił drugi raz,tym razem trafił Elenę,a ta upadła na podłogę.
-A to mogłeś być ty.Jaka szkoda.-zaśmiał się,a potem podszedł do mnie.Elena w tym czasie wyciągnęła ze swojego ciała pocisk,a ja za plecami podałem jej kołek.Ona wzięła go dyskretnie i schowała w kieszeni.
-Eleno,chodź do mnie skarbie.-powiedział Silas odrzucając broń bez pocisków na bok.Moja dziewczyna stanęła za nim i wyciągnęła kołek,westchnęła,a sobowtór się odwrócił.Ell korzystając z okazji wbiła kołek w serce wampira.Ten osunął się na ziemię,a ja pobiegłem do Eleny i przytuliłem ją.
-Wszystko w porządku?-zapytałem.
-Tak.Co z tobą?Nie wyciągnąłeś pocisku.-powiedziała.

Elena:                ~*~
Pocałowałam Damon'a,a potem kolejny raz go przytuliłam.Poczułam,że Damon upada.Szybko pomogłam mu złapać równowagę i zajęłam się drewnem w jego ramieniu.Po chwili już nie było śladu po kuli.
-Co z nim?-zapytałam.Damon popatrzył na mnie,a potem na wejście do budynku.Także popatrzyłam w tamtym kierunku.Zobaczyłam Stefana.Moje serce zaczęło nic szybciej.Czy ja naprawdę go jeszcze kocham?Zadałam sobie w duchu to pytanie,a potem podbiegłam do młodszego Salvatore'a i rzuciłam się mu na szyję.
-Jak...?Przecież Klaus...-jąkałam się.
-Uwolnił mnie.-powiedział Stefan.Damon podszedł do brata i uściskać go,a mnie natomiast spiorunował spojrzeniem.
-Miło Cię widzieć,braciszku.Lepszy oryginał,który przyjaźni się z wiewiórkami,niż nędzna kopia psychopata.-powiedział starszy Salavatore.Wszyscy się zaśmialiśmy.-Jak nas znalazłeś?-zapytałam.
-Klaus.-jemu było potrzebne tylko jedno słowo.-Caroline,go zmieniła odkąd są razem.-oznajmił.Co,Klaus i Caroline?Razem?
-Blondi i Nick?Uuu,to coś nowego.-zaśmiał się Damon.-Nam się nie pochwalił.-zrobił teatralną,smutną minę.
-Wracasz do Mystic Falls?-tym razem to ja zabrałam głos.
-Wiewiórki będą za nim tęskniły.-zadrwił Damon.-My wracamy do siebie.-powiedział ciągnąc mnie za rękę.
-Też wrócimy niedługo do Mystic Falls.Pozdrów wszystkich.-rzuciłam do Stefana na pożegnanie.W czasie gdy ja witałam młodszego Salvatore'a Damon pozbył się ciała Silas'a.Nie obchodziło mnie co z nim zrobił.
-Przepraszam.-Powiedziałam do Damon'a gdy byliśmy już w domu.Ten nic nie mówiąc podszedł do mnie i namiętnie pocałował.Ja oddałam pocałunek.Nagle znaleźliśmy się w sypialni.Damon dosłownie zdarł ze mnie ubranie,a potem sam się rozebrał.Tak zaczęliśmy nasze igraszki...
Gdy się obudziłam zauważyłam,że Damon mi się przygląda.
-Dzień dobry.-powiedział.
-Czy też właśnie wywnioskowałeś,że najlepszy seks,to seks na zgodę?-zapytałam.
-Tak.-odpowiedział.Spróbowałam wstać,lecz Damon mnie powstrzymał.-Kochanie,po cot tak prędko wstawać jeżeli nie mamy i tak nic do roboty?-zapytał mój chłopak.
-A ja myślę,że mamy co robić,ale nie koniecznie musimy wtawać.-odpowiedziałam po czym pocałowałam Salavtore'a i przyciągnęłam go do siebie.
-Ja też tak sądzę.-powiedział Damon między kolejnymi pocałunkami.Przez te oto zajęcia byliśmy niedostępni aż do południa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz